Historia pompowania Balonika

Każdy się co jakiś czas złości. Jest to naturalny element ludzkiego życia, emocja – jak każda inna. Czasem trochę bardziej przeszkadzająca od reszty.

Teraz wyobraź sobie, że coś ci jest, ale nie wiesz co. Ciśnienie rośnie, powoli pojawia się chęć destrukcji, gotujesz się w środku. Masz ochotę zniszczyć pracę, którą robiłeś, bo nie wyszła, uderzyć w jakiś przedmiot, inny zrzucić z szafki i nadal nie do końca wiesz, o co chodzi. Frustrujące co?

Do tego wyobraź sobie, że jesteś małym dzieckiem. Nie masz pojęcia, co się dzieje, a na domiar złego nie umiesz jeszcze tego zakomunikować zrozumiale dla rodzica czy opiekuna.

Czegoś potrzebujesz, coś ci przeszkadza. Cel jest nieosiągalny, potrzeba niezaspokojona. Emocje rosną, komfort znika, robi ci się coraz gorzej. Próbujesz przekazać, o co ci chodzi, machasz rękoma, krzyczysz i nie daje to nic – nie działa. Po jakimś czasie słyszysz tylko, że jesteś „niegrzeczny”…

Nie rozumiesz tego co się z tobą dzieje, nikt ci tego nie tłumaczy, nie uspokaja i nie pomaga. Przecież jesteś niegrzeczny, a niegrzecznych dzieci się nie głaszcze.

Frustracja dalej rośnie.

Pojawiają się kary. Potrzeba dalej jest niezaspokojona, zabierane zostają rzeczy, które sprawiają ci przyjemność. Jest ich coraz mniej. Są dawkowane zależnie od twojego zachowania. Ma być „grzeczne”. Pojęcie na temat grzeczności masz marne, ale czasem udaje ci się sprostać zadaniu. Kiełkuje poczucie winy – przecież to ty się źle zachowujesz i wszyscy o tym mówią.

Twoje życie opiera się na wykonywaniu zadań i poleceń dyktowanych przez dorosłych. Czasem się zastanawiasz, po co to robisz, co to ma na celu. Czasem zwyczajnie robisz co każą – wtedy jest spokój. Przecież na tym polega bycie grzecznym dzieckiem.

Powoli zamiera w tobie kreatywność, dziecięca ekspresja się nie sprawdziła, trzeba być poważnym. Chęci do życia również przy okazji uciekają, ale tego jeszcze nie wiesz – na tą wiedzę czas przyjdzie potem. Jesteś podporządkowany, wszyscy są szczęśliwi. Ty nawet nie wiesz. Nie znasz swoich potrzeb, nie rozumiesz emocji, nie wiesz, kim jesteś. Zostaje tylko to ciśnienie gdzieś w środku, bardzo głęboko – i rośnie.

Im mocniej pompujesz balon, tym większa szansa, że w końcu pęknie.

No i pęka. Teraz jesteś już nie tylko niegrzeczny, ale i agresywny. Wykazujesz „zachowania trudne”. Nie masz szansy na bliskość, zrozumienie jest poza zasięgiem, o tolerancji nie ma mowy. Otoczenie odczuwa coraz większe zagrożenie. Zaczynasz rozładowywać emocje na przypadkowych przedmiotach. Niszczysz rzeczy, które wpadną ci w rękę. Krzyczysz, krzyczysz, krzyczysz.

Wszyscy słuchają, ale nikt nie słyszy – nikt nie rozumie.

Kolejną rzeczą, którą możesz sobie wyobrazić, są skutki tego stanu. Dalej jesteś małym człowiekiem. Twoje umiejętności radzenia sobie ze sobą są mizerne. W aktualnym stanie również szansa na nabycie nowych i większych umiejętności jest mała (przecież niegrzecznych dzieci się nie głaszcze). Nie poprosisz dorosłych o pomoc – nie wiesz, w czym i jak mają pomóc.

Nie radzisz sobie do tego stopnia, że wyżywasz się sam na sobie. Inaczej nie umiesz. To pomaga ci wytrzymać ze światem na około. Daje poczucie, że masz jakąkolwiek kontrolę.

Rozdrapujesz sobie ręce. Przygryzasz palce. Ruchy, które przy tym wykonujesz, uspokajają cię. Może to tylko złudne wrażenie. To jedyne co masz.

Odkrywasz, że walenie głową w ścianę przynosi ukojenie. Ból fizyczny zasłania ten psychiczny, wycisza go na chwilę, ale tę chwilę można przeciągać. Twoje czoło jest całe w sińcach, podrapaniach i strupach.

Bierzesz ostry przedmiot, nacinasz skórę. Krew tak powili płynie. To już chyba satysfakcja. Odcina cię od emocji, skupia na ciele.

Jesteś pękniętym balonikiem. Dalej nie rozumiesz co się dzieje… Mam kontynuować? Wolałabym nie.

Teraz wróćmy do początku – do samego początku i zacznijmy jeszcze raz.

Każdy się co jakiś czas złości. Jest to naturalny element ludzkiego życia, emocja – jak każda inna. Czasem trochę bardziej przeszkadzająca od reszty.

I znowu jesteś dzieckiem, tym samym – tak samo nie rozumiesz.

Czegoś potrzebujesz, coś ci przeszkadza. Cel jest nieosiągalny, potrzeba niezaspokojona. Emocje rosną, komfort znika, robi ci się coraz gorzej. Próbujesz przekazać o co ci chodzi, machasz rękoma, krzyczysz… i pojawia się rodzic. Karmi – nie to, przebiera – nie to, daje ulubioną zabawkę – znowu nie to. W końcu rozbiera do naga i zostawia w spokoju.

Ulga jest niesamowita, po ciele rozchodzi się przyjemne ciepło,  twarz sama wykrzywia się w uśmiechu. To dokładnie to, czego w tej chwili potrzebowałeś.

Kilka lat później. Sytuacja stresująca – znowu krzyczysz. I słyszysz „Widzę, że jest ci gorzej, chyba jesteś zły”, opowiadasz, co się stało, albo pokazujesz. Ciepła ręka głaszcze cię po głowie, pomaga rozwiązać problem. Masz wsparcie, osoba bliska pomaga ci, tłumaczy, pokazuje i wyjaśnia sytuację.

Powoli zaczynasz rozumieć swoje potrzeby. Wraz ze zrozumieniem nabywasz umiejętność spełniania tych potrzeb. Komunikujesz innym, co jest przyjemne, co ci sprawia radość i smutek. Pojmujesz, czym jest złość, oswajasz ją. Teraz to ty zaczynasz panować. To trwa latami, ale efekty pojawiają się z roku na rok lepsze i bardziej ułatwiające życie.

Nabywasz coraz większe umiejętności. Twój balonik dalej się pompuje. Tym razem już umiesz powoli spuszczać z niego powietrze. Ktoś pokazał ci, jak się to robi. Nie jesteś sam, masz swoich ludzi, którzy wiedzą jak ci pomóc i nie zostawią cię samego – ufasz im, czujesz się bezpiecznie. Teraz balon nie pęknie. Piękne co?

Możesz już wrócić do bycia sobą. Obie historie wydarzyły się naprawdę. Może któraś z nich jest moja…a może twoja?

Dziecko będzie kiedyś dorosłym, dorosły był kiedyś dzieckiem. Warto co jakiś czas wrócić do wspomnień z początków życia, przypomnieć sobie jak to było, kiedy jeszcze nie wszystko było takie oczywiste.

Komunikacja to nie tylko mowa. Ludzie okazują emocje również przez swoje zachowanie. Czasem są to małe gesty jak wzdychanie, czasem większe, jak machanie rękoma. Teoretycznie im więcej lat człowiek przeżył, tym większą wiedzę mógł w tym czasie zgromadzić, i lepszą biegłość w komunikacji zdobyć. Decydując się na potomka przekazujemy mu tą wiedzę i umiejętności. Podstawą tutaj jest traktowanie dziecka jak człowieka – istotę czującą tak samo, jak inni. Nie można zabronić człowiekowi czuć.

Ten tekst nie jest o autyzmie.

Jest o emocjach. Posiadamy je wszyscy, tylko niektórym trudniej się nauczyć z nich korzystać.

Dodaj komentarz